środa, 11 listopada 2009

Wish list maniaka audio i patrioty czyli top 1980 > TONSIL Altus 120 & DIORA WSH-205 - w pytaniach i odpowiedziach

Zacznę bynajmniej nie technicznie. Ot tak dla ogólnego rozluźnienia.

Kiedy już przestałem namolnie pełzać po podłodze i trwale odchyliłem się od poziomu mój Ojciec, ambitny meloman przytaszczył do domu kolumny Altus 120, amplituner JVC i - cherry on the top - PIERWSZY compact/laser disc SONY CDP-101. A był to rok 1983 Moi Drodzy. Jeżeli jeszcze ktoś wiedział co oznacza break beat sound w PRLu mógł śmiało zostać kreatorem trendów w sztuce.
Posiadane przeze mnie receptory doznań nowego zatkały się wówczas na dłuższą chwilę. Estetyka, forma i funkcjonalność krążyły podówczas jako bliżej nie określone odczucia, parując w formie twarzowych wypieków.
Równolegle pojawiło się też wiele obaw ze strony troskliwej rodzicielki - Czy aby nie zginiemy od tego przeklętego lasera?!
Tak, tak, XX wiek a tu "totalny odlot". UB z SB przyjaźnie puka za oknem, ogrzewanie wyłączyli bo tylko zima -10C, a tu imperialistyczna kolebka audiofilizmu się naradza. Gdyby ktoś jeszcze pytał, to rodzinnie zbieraliśmy butelki od wielu pokoleń i to z tego ten cały embarras...

W 1983 płyt CD było jeszcze jak na lekarstwo, ale kolejne lata to prawdziwy wysyp, jak z DVD, czy teraz zaraz z Blu-ray'em.
Żeby nie dąć dalej snobizmu, kasety, "winyle" tonami na uszy niemal dzień w dzień się u nas sypały. Zatem indoktrynację soniczną nieświadomie przechodziłem od tyciu, tyciu. Piękny nałóg.

Teraz post-arajmy się poważnie pomówić o dwóch aktorach w tytule, bo czas nastał ku temu akuratny.
ALTUS 120 to konstrukcja powstała na bazie osławionego białego kruka o jakże marketingowej nazwie: ZG80C115 z roku 1978 (pierwsze zdjęcie w poprzednim poście)
Jedna z niewielu konstrukcyj, o których można by rzec "klasyk gatunku" - a jeżeli klasyk to zawsze subtelnie na czasie. Prosta bryła, ale bardzo dobre proporcje, odległości, wymiary - mamy synergię formy. Trójdrożna konstrukcja, czyli:
- solidne 30cm na basie
- 18cm na środku
- 25mm kopułka schowana w tubce
92dB efektywności, pasmo wg pomiarów producenta (-6dB)- 45Hz - 20kHz
Właśnie ta jakże wysoka efektywność - dzięki niej z 50 Watt wzmacniacza na kanał można było zafundować sobie niemal koncertową dynamikę w domu.
TO TE KOLUMNY szły masowo na eksport nawet do USA! Nazwa Altus, jak się domniejmuje była celowo zbieżna brzmieniem do amerykańskiego potentata w głośnikach, firmy: Altec. Sam Altus kosztował grosze, ale zrobiony był naonczas pierwsza klasa:
- głośnik niskotonowy z unikatowym napędem kobaltowym (z moich porównań wynika, że były to silniejsze magnesy od obecnych ferrytowych przy zbliżonej objętości)
- zwrotnica wyłącznie z cewek powietrznych i kondensatorów foliowych robionych przez Miflexa jakby pod aplikacje audio. (Teraz tylko w Hi-End'zie)
- liniowe pasmo przenoszenia
- jedna "skrzynka" to solidne 28kg

Zastanawiająca sprawa, że wtedy zapamiętałem te kolumny raczej jako dudniące, bez najniższego basu i jakiejkolwiek rysowanej sceny muzycznej. Syczący dźwięk z tub wysokotonowych niemile dopełniał reszty wątpliwego scenariusza. Kolumny w wieku lat nastu z ulgą zdałem do komisu. No właśnie. To po co o tym Wam piszę? Już za minutkę, już za momencik...

Nabyłem teraz - bo nostalgia za latami dziecięcymi chyba mnie naszła - ów model w stanie jak to ładnie się u nas mawia: "mint condition".
W tym samym czasie i swoją drogą zwitał do pokoju odsłuchowego polski wzmacniacz stereo z Dzierżoniowa model: WSH-205 - zaprojektowany w 1979 roku. Skromne 2 x 45 Watt nie może w czasach kiedy przeciętny audiofil wyciąga ze swojej zagranicznej "końcówki" 200 Watt nazbyt oszałamiać.
ALE!
Ale nasze 45 Watt, a - jakby to rzec - ich 200Watt wychodzi 1:1. Co za bzdura! Wszystko jest kwestią metody badania i pomiaru Państwo Drodzy. W badaniach statystycznych na wybranej ludności można tak pokręcić parametrami żeby zadany cel słusznie wykazać. Podobnie jest tutaj - jaka metoda taki efekt. Polscy inżynierowie nie "szpanowali" i podali czystą prawdę z pełną mocą.
Ten model Diory chyba też jako jedyny posiada pełne podwójne zasilanie, załączanie zwłoczne i bardzo zaawansowaną, mądrą topologię układu. Gratis dostajemy 15kg żywej wagi. Zaprojektowany z niczego, bo na półkach był ocet i... ocet.

DO CZEGO ZMIERZAM?

Sprzęt ma 30 lat (i nadal działa), więc powinien grać jak zdarta płyta, odnosząc do obecnych standardów. Pomyłka. Jest to jeden z niewielu zestawów (a miałem ich coś koło n-konfiguracji), który jest muzykalny, wciągający i przede wszystkim daje frajdę! Nawet jest przestrzeń, impaktowy dźwięk i o dziwo detale. (Wszelkie korektory ustawione na pozycji "0")
Hmm...
Chwileczkę. Przecież kilka akapitów wcześniej ubolewano nad walorami dźwiękowymi tych kolumn. TAK, ponieważ ten case to równie dobry przykład na to, iż nasze preferencje i pamieć nie zawsze bywają wzorcem do końca. Kiedyś defaultowo rządził kontur alias loudness, teraz tylko pure direct.
Pisząc recenzję do pisma audioholików zapewne w dobrym tonie byłoby popłakać cynicznie nad projektantem z Wrześni, który musiał minąć się z powołaniem, bo przecież kontrabas za duży ma bas, a alt niewiele wart. No coż, oddajmy cześć tym co ślepi są na uszy, a siłą wklejeni w trendy owendy.

A frajdę i głębsze wzruszenia z muzyki to już niełaska posiadać?
Owszem gdyby wydać 100 000 PLN na sprzęt audio wzruszenie niechybnie by nastąpiło, ale czy aby na pewno z tegoż powodu.

WNIOSKI NA PRZYSZŁOŚĆ:
- vintage "nawet" polski to materiał z duszą
- ufaj sobie, ale nie do przesady
- ciesz się, a nie doszukuj
- doceń myśl, a nie tylko material

Kłaniam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz